Ofiarą oszustów padła zorientowana w świecie biznesu, inteligentna, prowadząca firmę 65-letnia mieszkanka Rybnika. Z pewnością nie przypuszczała, że da się tak perfidnie oszukać. Przecież media od lat ostrzegają przed gangami czerpiącymi ogromne zyski z metody "na wnuczka", a ostatnio coraz częściej "na policjanta". A jednak dała się omamić przebiegłym przestępcom...
W połowie stycznia odebrała połączenie telefoniczne z numeru zastrzeżonego. Mężczyzna podał się za funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego i przedstawił pełnym imieniem i nazwiskiem. - Zadał rybniczance kilka pytań mających na celu ustalenie jej sytuacji rodzinnej. Po uzyskaniu odpowiedzi oświadczył, że padła ofiarą hakerów. Z banku wyciekły jej dane osobowe i ktoś zaciągnął na konto pokrzywdzonej kredyt na kilkadziesiąt tysięcy złotych – mówi Barbara Drewniok, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku.
Mężczyzna poinformował, że zaraz przedzwoni do banku i zablokuje ten kredyt. Po kilku minutach ponownie zadzwonił, twierdząc, że udało się zablokować pożyczkę i przełączył 65-latkę do "prokuratora". - Po kilku sygnałach w słuchawce usłyszała głos innego mężczyzny, który przedstawił się jako prokurator. Podał imię i nazwisko, informując, że trwa akcja zmierzająca do ujęcia hakerów. Ci bowiem uzyskali dostęp do jej konta bankowego i dlatego należy stworzyć... lustrzane odbicie jej rachunku bankowego – relacjonuje wiceszefowa prokuratury.
Sprawcy działają wyjątkowo przebiegle, wykorzystując autorytet służb mundurowych oraz brak rozeznania potencjalnych ofiar w procedurach policyjnych i bankowych. Podczas prowadzonych umiejętnie rozmów stosują presję i emocjonalny szantaż wobec pokrzywdzonych. Straszą wizją utraty oszczędności...
- Prawdziwi funkcjonariusze nigdy nie dzwonią i nie proszą o przekazanie pieniędzy lub danych umożliwiających dostęp do konta bankowego. Nie angażują też osób postronnych w swoich tajnych operacjach – podkreśla prokurator Drewniok.
Ireneusz Stajer
Komentarze