Gdyby uczeń mieszkał w Żorach lub Wodzisławiu, dotację dostałbym bez problemu  mwi Włodzimierz Opasiński / Ireneusz Stajer
Gdyby uczeń mieszkał w Żorach lub Wodzisławiu, dotację dostałbym bez problemu mwi Włodzimierz Opasiński / Ireneusz Stajer

 

Właściciel sklepu i warsztatu walczy o należne jego zdaniem pieniądze na pokrycie kosztów kształcenia pracownika młodocianego. Magistrat odpowiada, że postąpił zgodnie z prawem.

 

Włodzimierz Opasiński sprzedaje motocykle, naprawia i rekonstruuje stare maszyny, szkoli też uczniów. – Niestety, ostatnio prezydent Rybnika odmówił mi dotacji za wyszkolenie ucznia, który zdał egzamin w izbie rzemieślniczej. Miasto powołuje się na nowe przepisy, przyznając w takiej sytuacji dofinansowanie wyłącznie rzemieślnikom. To absurd – mówi pan Włodzimierz, który jest inżynierem, absolwentem Politechniki Śląskiej.

 

Inna wykładnia

 

O jednośladach wie wszystko. – Długo byłem kierownikiem działu mechaniki u dilera motocykli marki Suzuki, Harley i Piaggio, już wtedy szkoliłem uczniów. Mam ukończony roczny kurs pedagogiczny i pracowałem nawet w szkole. Od 2002 roku kształcę młodzież we własnej firmie. Jako jedyny w okolicy mam kwalifikacje do praktycznego szkolenia motocyklistów – zaznacza pan Włodzimierz. Jak zaznacza, gdyby uczeń mieszkał np. w Żorach lub Wodzisławiu, nie miałby problemu z dotacją. – Rybnik przyjął inną wykładnię przepisów niż wszystkie pozostałe samorządy, niekorzystną dla wielu przedsiębiorców – podkreśla.

Opasiński szkoli m.in. trudną młodzież, którą przysyła Ochotniczy Hufiec Pracy w Rybniku. – Dla tych młodych ludzi to często jedyna szansa na zdobycie dobrego zawodu. Nie wszyscy wytrzymują trzy lata nauki, niektórzy odchodzą w trakcie. Najwytrwalsi wieńczą szkolenie zdanym egzaminem – tłumaczy pan Włodzimierz, który zaskarżył decyzję prezydenta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach. – Jeśli i to nie przeniesie skutku, chyba zrezygnuję z dalszego szkolenia – kwituje.

 

Nie ma błędu

 

Magdalena Szrek-Moroń, komendant rybnickiego OHP, konsultowała się w tej sprawie z działem refundacji organizacji w Katowicach. Zapytała, czy nawiązując wiele lat temu współpracę z Opasińskim, nie popełniła aby błędu. – Odpowiedź była jednoznaczna: oczywiście, że nie. Pan Włodzimierz ma odpowiednie kwalifikacje zawodowe i pedagogiczne, i to w stopniu więcej niż zadowalającym – stwierdza. Dotacja celowa polega na refundacji kosztów (m.in. zakupu materiałów), wypłacanej pracodawcom przez gminę zamieszkania ucznia z pieniędzy, które przekazuje państwo. Ta kwota dziś wynosi około 8100 zł.

– Rozumiem taką interpretację przepisów przez Rybnik, ale jej nie popieram. Moim zdaniem, jest to niezgodne z konstytucją, bo wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Co więcej, takie podejście dyskryminuje i krzywdzi pracodawców od lat kształcących świetnie i osiągających za sprawą swych podopiecznych znakomite wyniki na egzaminach, tak jak pan Opasiński – stwierdza szefowa OHP. Dodaje, że w podobnej sytuacji znalazła się firma DB Schenker, choć szkoli bardzo dobrze i w rewelacyjnych warunkach. Co więcej, daje potem zatrudnienie. Problem dotyczy uczniów m.in. Zespołu Szkół Budowlanych i Zespołu Szkół Mechaniczno-Elektrycznych, z którymi współpracuje rybnicki OHP.

 

To nie rzemieślnik

 

– Obdzwoniłam wiele gmin, m.in. Żory, Wodzisław czy nawet na Opolszczyźnie, wszystkie wypłacają dotację celową również nie rzemieślnikom. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy pracodawcy proszą uczniów, by zameldowali się w innej gminie niż Rybnik – wskazuje Magdalena Szrek-Moroń. Magistrat tymczasem powołuje się na znowelizowaną w 2012 roku ustawę o systemie oświaty. – Pan Opasiński po raz pierwszy występował o dotację w 2008 roku (nauka w zawodzie sprzedawca). W tamtym okresie forma egzaminu nie miała znaczenia przy przyznawaniu dofinansowania. Co więcej, sprzedawca nie jest zawodem rzemieślniczym, a więc egzaminu nie mogła przeprowadzić izba rzemieślnicza. Wnioskodawcy przyznano wówczas pieniądze – informuje Agnieszka Skupień, asystentka prezydenta Rybnika.

Po raz drugi starał się o dofinansowanie w grudniu zeszłego roku za wyszkolenie mechanika. – W tym przypadku urząd był zobligowany zastosować znowelizowany przepis artykułu 70b ustawy. Odmówiono dofinansowania, bo pracodawca nie jest rzemieślnikiem, a skierował ucznia na egzamin czeladniczy. Gdyby skierował go na egzamin państwowy, bo jest taka druga możliwość, otrzymałby dotację. Podobnie byłoby w przypadku każdego ewentualnego kolejnego młodocianego. Nie podważamy kwalifikacji pana Opasińskiego jako instruktora praktycznej nauki zawodu i wynika to wprost z treści decyzji urzędu – przyznaje Agnieszka Skupień.

 

Informacja była

 

Zdaniem magistratu, dołożono wszelkich starań, by przekazać pracodawcom informację o nowelizacji ustawy i jej skutkach. – Chcąc wyjść naprzeciw im oraz instytucjom pośredniczącym (izba rzemieślnicza, cech rzemiosł, OHP), przekazaliśmy informację. Stosowne komunikaty przekazano również do szkół, choć ani urząd, ani żadna instytucja i placówka nie ma takiego obowiązku – dopowiada pani asystent.

 

SKO i WSA przyznają rację urzędnikom
Kilkanaście identycznych lub podobnych spraw badały już Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Katowicach i Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Obie instytucje stwierdziły, że przy wydawaniu tego typu decyzji Rybnik właściwie stosuje przepis art. 70b ustawy o systemie oświaty. Jedna z firm odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz