Tajemnica wyszła na jaw z powodu sznura, z ktrego końcw kapało mleko / Elżbieta Grymel
Tajemnica wyszła na jaw z powodu sznura, z ktrego końcw kapało mleko / Elżbieta Grymel

 

Dziś ciąg dalszy opowieści o nieznajomej kobiecie, która przybyła do wsi z niczym, a wkrótce opływała w dostatki. Czy ludzie słusznie się jej obawiali? Oceńcie to sami, drodzy Czytelnicy!

 

Choć susza w okolicy Jejkowic była coraz większa, życie toczyło się dalej swoim utartym torem. Pewnej niedzieli cała rodzina wójta wyjechała do kościoła. Na gospodarce została tylko jedna służąca i mały pasterz, sierota Janek. Zaraz po odjeździe gospodarzy wyruszył on z tragaczem na pole, żeby naciąć pastewnych buraków, a raczej tego, co z nich zostało! Kończył już robotę, kiedy na sąsiedniej miedzy zauważył babę mieszkającą pod lasem. Żyto rosnące obok zagonu buraków wyrosło co prawda niewiele ponad kolana, ale małego Janka, który w nim ukucnął, kryło zupełnie, więc chłopiec miał dobry punkt obserwacyjny.

Baba tymczasem owinęła się w pasie grubym powrozem, a drugi jego koniec przerzuciła przez plecy tak, że wlókł się za nią po trawie, po czym ruszyła wolno w stronę lasu. Wtedy chłopiec podczołgał się bliżej niej i usłyszał, że powtarzała przy tej czynności słowa: Zbiyrom pożytek, ale niy wszystek! Ogromnie spodobała się Jankowi taka zabawa i podobnie jak ona też przerzucił swój sznur przez ramię i pospacerował po sąsiednich miedzach, powtarzając: A jo łostatek! A jo łostatek! Potem zmęczony zabawą rzucił powróz na tragacz i czym prędzej pognał do domu, jako że słońce było już wysoko na niebie. Poszatkował buraki i rzucił krowom, a sznur, którym się bawił na polu, powiesił w komorze. Pech chciał, że przed obiadem zajrzała tam po coś gospodyni i zauważyła na podłodze kałużę mleka.

Niezmiernie zdziwiona spojrzała na sznur wiszący na kołku i stwierdziła, że z obu jego końców cieknie mleko. – Pewnie ten obwieś, Janek, wrzucił go do mleka! – pomyślała, ale zaraz przypomniała sobie, że mleka nie ma w domu już od kilku dni, bo Strokula jest cielna, a Łaciata jeszcze mleka nie daje! Z przestrachem dotknęła więc powroza, ale był suchy, jednak mleko nadal kapało i kałuża na podłodze robiła się coraz większa! Stropiona pani wójtowa wybiegła na podwórze i zawołała Janka. Od niego dowiedziała się o całej historii. Oboje bardzo się przestraszyli i pobiegli do wójta, po czym wszystko mu opowiedzieli. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że za sprawą powroza wyjdzie na jaw cała tajemnica bogactwa nieznajomej kobiety spod lasu.

Tymczasem wójt po namyśle posłał po starą Kusztantę, która była znaną w okolicy zielarką. Widać starucha znała się na czarach, bo poradziła, żeby wziąć powróz, przespacerować się z nim po wszystkich tych wspomnianych miedzach w przeciwnym kierunku, wypowiadając przy tym zaklęcie wspak, co przerażony nie na żarty chłopiec skwapliwie uczynił. Widać to poskutkowało, bo mleko w końcu przestało cieknąć z końców sznura, zniknęła też kałuża mleka z podłogi w komorze! Wieść o tym wydarzeniu błyskawicznie rozeszła się po wsi, nazajutrz zebrali się chłopi, żeby czarownicę przepędzić, ale kiedy dotarli pod las, domostwo było już puste. Trzy mieszkające tam kobiety miały całą noc na to, żeby zniknąć razem z całym swoim dobytkiem. I tak też zrobiły.

W pierwszej chwili ludzie chcieli dom po prostu spalić, ale potem się rozmyślili i orzekli, że trzeba go sprzedać, żeby choć trochę powetować sobie straty. Niestety kupiec się nie znalazł i dom coraz bardziej niszczał z biegiem lat, aż w końcu pewnej zimy zamieszkała w nim stara żebraczka z córką. Ludzie omijali nadal stary dom pod lasem, bo nikt nie miał pewności, czy owa żebraczka przypadkiem nie jest tą samą czarownicą, która kiedyś skrzywdziła ich wieś. Matki powtarzały to swoim dzieciom, babcie – wnukom, sąsiedzi – sąsiadom tak długo, aż przypuszczenie przerodziło się w pewność!

Jakby na potwierdzenie tego wywodu, nowe mieszkanki domu pod lasem ani nie chodziły do kościoła, ani nawet nie zbliżały się do wsi.

Elżbieta Grymel

Komentarze

Dodaj komentarz