Niegdyś lustro było nieodłącznych elementem weselnych zabaw / Elżbieta Grymel
Niegdyś lustro było nieodłącznych elementem weselnych zabaw / Elżbieta Grymel

 

Dziś lusterko to przedmiot codziennego użytku. Nie zawsze tak było, bo ludzie byli pewni, że można w nim zobaczyć nie tylko swoje odbicie!

 

 

W dawnych czasach ludzie nie znali jeszcze praw optyki, w efekcie sam widok lustra odbijającego obraz osoby, która przed nim stała, przejmował ich ogromnym lękiem. Podświadomość podpowiadała im bowiem, że być może w zwierciadle można zobaczyć także byty, których nie widzimy w normalnych warunkach, a więc duchy, demony i inne straszliwe zjawy, jak również swoją lub cudzą przyszłość. Do przepowiadania przyszłości wróżbici używali zresztą także specjalnych rodzajów kart i kryształowych kul, o czym już pisałam w tej rubryce.

Tak na marginesie należy dodać, że z tych samych powodów, co luster, w średniowieczu obawiano się też malarzy, którzy potrafili stworzyć iluzję w znacznie większym stopniu niż obraz lustrzany! Drodzy Czytelnicy, zwróćcie uwagę na to, że w tamtym okresie wcale nie było malarzy – kobiet, a nawet jeżeli istniały, jak upierają się niektórzy badacze tematu, to pomne zagrożeń, ukrywały się pod męskimi pseudonimami.

W wielu wiejskich domach jeszcze dwieście lat temu albo wcale nie było lustra, albo też było tylko jedno (szklane) umieszczone wysoko nad podłogą, żeby nie mogły się przeglądać w nim dzieci i młode dziewczyny. Bezwzględny zakaz przeglądania się w lustrze dotyczył zwłaszcza maluszków przed ukończeniem pierwszego roku życia, bo w konsekwencji dziecko mogłoby być w przyszłości paradne, czyli lubiłoby się stroić. Sto lat później lustro służyło już głownie temu, żeby skontrolować swój ubiór przed wyjściem z domu. Umożliwiało to odpowiednie zawieszenia go niemal pod sufitem, w taki sposób, że jego górna krawędź odchylała się w stronę pokoju. Dopiero w wieku XIX w mieszczańskich domach pojawiło się wysokie, wąskie lustro typu tremo zawieszone na ścianie lub ustawione na konsoli, które służyło do tego samego celu.

Istniał obowiązek zakrywania wszystkich luster znajdujących się w domu osoby zmarłej. Czyniono to zaraz po jej śmierci i pod żadnym pozorem nie należało ich odsłaniać, dopóki nieboszczyk leżał na marach. Ludzie wierzyli bowiem, że dusza ludzka nie odchodzi w zaświaty od razu, ale jeszcze przez czas jakiś (niektórzy twierdzili, że do złożenia trumny w grobie) krąży po swoim dawnym lokum i mogłaby się ukazać osobie patrzącej w zwierciadło. Ów nierozważny obserwator zostałby przez nią niejako wypatrzony i w niedługim czasie przeniósłby się do wieczności! Zasłony zdejmowano z luster najwcześniej po pogrzebie albo dopiero po sześciotygodniowym okresie żałoby. Zakazów wiązanych z tym okresem było znacznie więcej.

Według wierzeń ludowych nie należało się też przeglądać w naturalnych taflach wodnych (stawy, jeziora, studnie, a nawet naczynia z wodą), gdyż to mogło spowodować zainteresowanie utopca. Zbyt częste przeglądanie się w lustrze stanowiło wadę dziewczyny, gdyż w powszechnym przekonaniu bezproduktywnie trwoniła ona czas, zamiast zająć się konkretną pracą.

Istniało wiele rodzajów luster. Ich powierzchnia nie zawsze była płaska, zdarzała się też wklęsła lub wypukła. Jako ciekawostkę podam, że malarze czasem udziwniali swoje prace. Malowali takie obrazy, że można je było obejrzeć wyłącznie w specjalnym lustrze. Weneckie lustra opisane wcześniej w mojej opowieści mają niewiele wspólnego, poza nazwą, z lustrami weneckimi używanymi obecnie m. in. przez policję, gdzie osoby znajdujące się po ciemnej stronie mogą obserwować zgromadzonych w oświetlonym pokoju za lustrzaną szybą, zaś osoby w jasno oświetlonym pokoju w ogóle nie widzą swoich obserwatorów.

Lustro było też nieodłącznym elementem zabaw weselnych. Pamiętam jedną z nich, kiedy to dwóch młodych mężczyzn przebranych za Cyganki wchodziło na salę taneczną, trzymając w ręku nakryty chustką koszyk, w którym było ukryte spore lustro. Zabawę tę służącą zbieraniu datków nazywano sprzedawaniem kotka i miała ona co najmniej kilka wersji. Aby przekonać weselników, że w koszu jest kotek, do środka pozwalano zajrzeć tylko uroczym, młodym dziewczynom, które ujrzawszy swoje odbicie w zwierciadle, bez wahania potwierdzały, że widziały kotka. Bez lustra nie obeszły się też wróżby andrzejkowe, ale o tym pisałam już wielokrotnie.

Być może, drodzy Czytelnicy, znacie jeszcze jakieś inne przesądy związane z lustrem, o których tu nie wspomniałam? Jeśli tak, odezwijcie się!

3

Komentarze

  • Ela 05 sierpnia 2021 13:13A ja mam tylko pytanie. Wczoraj spacerowalam z psem znalazłam że tak powiem "zdrowe" lustro. Nie ma pęknięć ani zarysowań Ale zastanawiam sie czy powinna mnie zatrzymać czy są jakieś przesądy dotyczące znalezionych luster, bo szukam na internecie i nic nie znalazłam. Dziekuje, Ela
  • ola chodyła jak poradzic z tym sobie poradzic? 19 listopada 2020 14:10Witam, mam problem, z którym zmagam się od 3 dni. Obejrzałam film oparty na prawdziwych wydarzeniach a mianowicie ,,Megan is missing”. Jestem zwolenniczką horrow i nie umiem oglądać żadnych innych filmów niż tej rodzaj. Obejrzałam ten film a bardziej najmocniejsze urywki o których słyszałam od innych osób. Od tego momentu mam zwidy, słyszę rzeczy których nie słyszę normalnie, dzisiaj spadło mi lustro samo z siebie oraz słyszałam mocny huk na dole w domu. Miewam tez czasem strach przed ludźmi a dokładniej mężczyznami, ponieważ film polegał na porywaniu dziewczyn i zamykaniu ich w strasznych miejscach.Nie rozumiem dlaczego aż tak mi siedzi w głowie ten film, nigdy tak nie mam po obejrzeniu jakiegokolwiek horroru ( a oglądam czasem te z najwyższej półki, chodzi mi o te najstraszniejsze). Proszę o pomoc co mam robić abym przestała widzieć bądź slyszec różne rzeczy, a tymbardziej wyjaśnienie tego lustra. z góry dziekuje
  • Stanik z Rybnika Zdrzadło 09 stycznia 2017 16:46Grymlino piykno geszichta łosprowiocie ,Starka tysz tak bedinowała zdrzadło abo szpigel , szpiglajn, zowdy tak łosprowiała ,a lustra lusterka przyszły na Śląsk z Gorolami,i bazmała na Śląsku je piyrszy roz ujrzeli.

Dodaj komentarz