Postrzoł wyglądał jak wir powietrzny / Elżbieta Grymel
Postrzoł wyglądał jak wir powietrzny / Elżbieta Grymel

 

Postrzoł wyglądał jak wir powietrzny, ale był niczym zły czar. Wedle ludowych opowieści ludzie parający się magią używali go do nie tylko do szkodzenia innym ludziom, ale także, jakbyśmy dziś powiedzieli, zwalczania konkurencji!

 

Niegdyś powszechnie wierzono, że ludzie parający się czarną magią wypuszczali postrzoły, by szkodzić innym. Jak już wspominałam, taki złowrogi posłaniec przybierał postać wiru powietrznego zabierającego ze sobą kurz i drobinki siana, było to coś w rodzaju malutkiej trąby powietrznej, jak powiedzielibyśmy dzisiaj. Miejsce na ciele człowieka, w które trafił postrzoł, ropiało potem siedmiokrotnie, a po chorobie pozostały straszliwe blizny. Już zresztą samo wniknięcie postrzołu w ciało było bardzo bolesne. Mimo leczenia przez lekarza ból ten utrzymywał się prze długie miesiące, a nawet przez lata.

Kiedyś, choć mnie samej do dziś trudno w to uwierzyć, taki dziwny wir powietrzny widziałam na własne oczy. Niedaleko naszego domu miała swój zagonek kapusty starsza pani Sz. Wtedy byłam jeszcze dzieckiem. Któregoś wrześniowego ciepłego popołudnia około godziny 17 pani ta zawitała do nas, prosząc o pomoc w załadowaniu do worków ściętych główek. Z pomocą ruszyłyśmy jej ja i mama. Już kończyłyśmy robotę, kiedy nagle ni stąd, ni zowąd polem przeszedł jakiś dziwny chłodny powiew i na drugim końcu zagonu kapusty ukazał się niewielki powietrzny wir. Posuwał się wolno, ale nieustępliwie i kierował się prosto na nas.

My z mamą stałyśmy jak wryte, ale starsza pani zobaczywszy to dziwne zjawisko, krzyknęła: postrzoł, potem błyskawicznie trzy razy splunęła przez lewy bark (ramię) i trzykrotnie uczyniła znak krzyża w powietrzu. Byłam tak bardzo zafascynowana tym, co wyczyniała ta kobieta, że nawet nie zauważyłam, kiedy wir ów zniknął. Coś w tym musiało być. Tak więc w wieku lat dziewięciu nauczyłam się, jak należy walczyć z postrzołami, choć walka nie zawsze kończyła się sukcesem. . Pamiętacie zapewne, drodzy Czytelnicy, dwóch znachorów, wspominanych przez mojego wuja w opowieściach o leczeniu. Otóż obaj zmarli tego samego dnia, i to podobno właśnie od postrzołów.

Być może był to przypadek, ale ludzie interpretowali to inaczej, jako że znachorzy żyli w wielkiej nieprzyjaźni. Ten mieszkający niedaleko moich krewnych, parający się czarną magią nienawidził tego drugiego za to, że tamten odczyniał wysłane przez niego postrzoły oraz inne złe czary. Tamtego feralnego dnia, chcąc się na nim za to zemścić, wysłał więc postrzoł do swego kolegi po fachu, ten jednak w porę zorientował się, co się święci i odesłał go z powrotem. To tak rozeźliło złego znachora, że zaklął postrzoł tak mocno, że był on nie do odczynienia i kogo trafił, tego w ciągu doby spotykała śmierć. Ugodzony nim śmiertelnie dobry znachor jednak wysłał również śmiercionośnego posłańca do swego wroga, po to, aby ten nie szkodził więcej ludziom. Potem zwolennik białej magii opowiedział o wszystkim swojej rodzinie i przekazał synowi swoją moc. Następnie położył się do łóżka, spokojnie oczekując śmierci i rzeczywiście zmarł przed upływem doby.

Zapewne zainteresuje Was, drodzy Czytelnicy, co oznacza owo przekazywanie mocy. Człowiek zajmujący się czarną magią posiadał wielką moc nadaną mu przez złego ducha. W chwili śmierci u jego wezgłowia oprócz wspomnianego już złego pojawiał się Anioł Stróż umierającego. Obaj próbowali wydrzeć sobie duszyczkę konającego, licytując się przy tym obrazami z przyszłego życia wiecznego. Czasem umierający przeraził się wizji piekielnych i poprosił o przybycie księdza i spowiedź. Wtedy musiał się wyrzec siły nieczystej, która nie dawała jednak za wygraną domagając się, by ktoś inny wypełnił złożone jej przyrzeczenia.

Takie przyjęcie na siebie mocy musiało być jednak dobrowolne. Podobno przekazanie dobrych mocy też było konieczne, by utrzymać równowagę między dobrem a złem. Tyle na ten temat mówią ludowe opowieści, ale jak było naprawdę, tego nie sposób jest dociec!

 

PS Na koniec chciałam dodać, że groźne wiry pojawiały się również wtedy, kiedy na polu pracowała kobieta będąca w połogu, ale ten temat opiszę w zupełnie innej opowieści.

Komentarze

Dodaj komentarz