Trwający od kilku dni Narodowy Spis Powszechny z minuty na minutę podgrzewa atmosferę do temperatury wrzenia. Oczy całej Polski zwrócone są teraz na Górny Śląsk. Powód? Narodowość śląska. Mieszkańcy innych regionów przecierają oczy ze zdumienia, bo nagle na horyzoncie pojawiła się jakaś nowa nacja. Zastanawiają się, o co chodzi Górnoślązakom. Czemu im tak zależy na podkreśleniu śląskości? Czy chcą się odłączać od Polski, rozbić naród polski, tworzyć własne państwo?
Internauci nie przebierają w słowach: „Jak się Ślązakom nie podoba w Polsce, to wynocha do Niemiec!”. Inni zastanawiają się, czy mogą deklarować narodowość mazowiecką, podlaską czy małopolską. Ktoś sarkastycznie pyta, czy jeśli jest z Wielkopolski, to może wpisać nację Wielki Polak. Oliwy do ognia dolał w sobotę Jarosław Kaczyński, prezes PiS, który stwierdził otwarcie, że deklarowanie narodowości śląskiej to ukryta opcja niemiecka. I oto nagle urodzona w Katowicach posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska kazała się przepraszać, a Marcin Meller, redaktor naczelny „Playboya”, wykrzyczał na swoim blogu do polityków „Walcie się skini w garniturach!”. I zapewnił, iż w spisie zadeklaruje narodowość śląską, chociaż ze Śląskiem ma tyle wspólnego, że stąd pochodzi jego żona.
Ta dyskusja dowodzi, jak silnie tkwią w nas przekonania rodem z minionej epoki: Polska to Polacy. A inni niech się wynoszą. Tymczasem mieszkańcy regionu mają prawo wpisywać narodowość śląską. Każdy ma prawo rozstrzygać kwestię tożsamości w swoim sercu, a za swój wybór nie może być obrażany. Choćby nawet do rubryki narodowość wpisał sobie człowiek stąd. Tak jak w filmie „Konopielka” wg powieści Edwarda Redlińskiego, w którym mamy taką oto scenę: „Wy kto? Nie Polak? – Nie. – To kto? Niemiec? – Nie. – To może Francuz? ... – A ja tutejszy. Z bagna. – A bagno gdzie? Nie w Polsce? – Bagno tutaj i my tutejsze”.
Komentarze