Życie w promocji

Od jednej ze znajomych osób, która ma ponad sześćdziesiąt lat, usłyszałam, że jak długo żyje, tak do tej pory jeszcze nigdy nic nie potaniało. Ani razu nie zdarzyło się jej słyszeć, że jakieś ceny spadły. Wręcz przeciwnie, co roku wszystko idzie w górę. Wszystko drożeje. Już w tej chwili jest drogo, a ma być jeszcze drożej. Podnosząc ceny, producenci zwalają na ciężki rok, powódź, klęskę nieurodzaju. Dlaczego jednak z powodu deszczu mają iść w górę ceny węgla i gazu?
Na to pytanie odpowiedzi nie ma. Chcesz przeżyć, to płać. Nikt nikogo nie pyta, czy starczy mu pieniędzy, czy da sobie radę. Benzyna, opał, lekarstwa, jedzenie, naprawa auta, wyprawka dziecka do szkoły. Tysiące, tysiące, tysiące. Skąd je brać? Spirala się nakręca, a na szyi człowieka zaciska się pętla współczesnego niewolnictwa. Dzisiejsza zależność i upodlenie wcale nie potrzebują krat, grubych murów, kuli u nogi czy szwadronów śmierci. Dzisiaj do pokazania człowiekowi miejsca w szeregu wystarczy bat w postaci pliku rachunków do zapłacenia.
Pensje stoją w miejscu, a na ludzkiej biedzie najwięcej zarabiają autorzy poradników w stylu „Jak przeżyć miesiąc za tysiąc złotych pensji?”. A czy to się w ogóle da? Już kiedyś popularna była anegdota, dlaczego pracownicy dostają pensję ostatniego dnia miesiąca? Żeby im starczyło do pierwszego. Ten humor pochodzi jednak z czasów, kiedy woda była za darmo, bilet na pociąg kosztował grosze, a ludzie wzdychali na widok kolorowych czekoladek przysyłanych w paczkach przez krewnych z Niemiec. Dzisiaj czekolad różnej marki mamy zatrzęsienie, ale za ten kolorowy świat płacimy bardzo drogo.
W wielu rodzinach co miesiąc rozgrywa się ten sam dramat: czy starczy na opłaty, na książki, na jedzenie, na lekarstwa? Żeby dostać pracę, człowiek musi mieć nie tylko dyplomy szkół, które kosztują, ale i prawo jazdy, samochód. Musi włożyć sporo kasy w to, aby zdobyć zatrudnienie i w efekcie zarabiać 1500 zł miesięcznie. Nie to jednak wydaje się najstraszniejsze, bardziej bowiem przeraża powszechnie uprawiane kłamstwo. Kiedyś jak ktoś nie miał pieniędzy, to nie posyłał dzieci do szkoły, co oczywiście wcale nie było dobre. Dzisiaj gdyby ktoś nie posłał, to złamie prawo. Wszak państwowa szkoła jest obowiązkowa, no i darmowa. Jest to oczywista bzdura, bowiem wyprawka dziecka do tej „bezpłatnej” szkoły kosztuje rodziców fortunę! Podobnie dajemy się nabrać na cudowne specyfiki zachwalane w reklamach. Niemal jak książkowy Pinokio raz po raz płacimy za kłamstwa, kupując za duże pieniądze proszki czy szampony, które według reklamy mają działać cuda. Cudów jednak żadnych nie ma, jedynie kolejne legalne kłamstwo, za które nikt nie idzie do więzienia. Wszystkie ceny idą w górę, tylko nie cena ludzkiego życia i godność. Pod szyldem działania dla dobra człowieka robi się wszystko, żeby tego dobra człowiek miał jak najmniej. I jest to kolejne, bodaj największe, kłamstwo.

Komentarze

Dodaj komentarz