W „Nowinach” z 21 lutego podaliśmy, że kominiarz spadł z dachu, doznał złamania kręgosłupa i trafił do szpitala. Z jakichś powodów ogromnie ubawiło to jednego z Czytelników naszego wirtualnego wydania, który nie omieszkał podzielić się tymi wrażeniami, a przedstawił się jako agent. I cóż napisał w swoim komentarzu? Że informacja jest banalna, nie zasługuje na zamieszczenie na pierwszej stronie i należy do, najogólniej ujmując, gatunku tych, które mówią o tym, że pani Jola poślizgnęła się na pomidorze i złamała nogę, a więc wywołują ogólną wesołość. Coś mi jednak podpowiada, że gdyby to nasz agent poślizgnął się na tym pomidorze i zrobił sobie krzywdę, to nie byłby taki rozbawiony, ale zażądałby odszkodowania od tego, kto był winien temu, że nieszczęsny pomidor leżał tam, gdzie leżał.
Nieco wcześniej pisaliśmy, że strażacy i policja apelują o pilnowanie drożności kominów i przewodów wentylacyjnych, ponieważ tej zimy w regionie doszło do wielu przypadków zaczadzeń. Niewiele brakowało, by kilka zakończyło się tragedią. Wtedy agent jakoś się nie śmiał. Rozbawił go dopiero wypadek kominiarza, który tego feralnego dnia być może uratował życie niejednemu człowiekowi, bo od rana czyścił i sprawdzał kominy. Pech chciał, że spadł, a agent uznał, że jest to powód do śmiechu. Może dlatego, że kominiarz ma nie tylko zajmować się kominami, ale także przynosić szczęście, a więc w pełnieniu tej misji nie powinna przeszkodzić mu nawet zardzewiała drabina? Skoro przeszkodziła, to sytuacja jest tak zabawna, że należy śmiać się, jak podczas oglądania filmów z serii Flip i Flap czy kreskówek Walta Disneya, tylko że tam nikt nie ucierpiał. Bo zabawa jest zabawą, a życie życiem i każdy powinien wiedzieć, gdzie przebiega granica.
Kominiarz nie ma powodów do śmiechu, bo minie sporo czasu, nim wróci do zdrowia, nie wie też, czy będzie sprawny. Jeśli uzna swój wypadek za mimo wszystko zabawny, to plus dla niego, bo będzie to oznaczało, że ma poczucie humoru nawet w nieszczęściu. Takie prawo przysługuje jednak tylko jemu. Jeśli któryś z widzów edycji programu telewizji TVN „Szkło kontaktowe”, poświęconej raportowi z likwidacji WSI, wyśle SMS-a o treści „Słyszałem, że miś Colargol też donosił” bądź „Mieszkam na WSI, a mojego nazwiska nie ma w raporcie”, to reszta widowni stwierdzi: dobrze, że ludzie mają poczucie humoru. I będzie miała rację, bo poczucie humoru polega na umiejętności formułowania zabawnych komentarzy w sposób, który nie skrzywdzi zwłaszcza pokrzywdzonych, a nie na naśmiewaniu się z cudzego nieszczęścia.
Dlaczego zatem informacja o wypadku kominiarza stała się dla agenta przedmiotem kpin? Odpowiedzi może być kilka: brak wyobraźni, bezmyślność, a może jeszcze coś gorszego. Stare przysłowie ostrzega: nie śmiej się dziadku z cudzego przypadku, jeszcze inne stwierdza wprost: poznać głupiego po śmiechu jego, a przysłowia są mądrością narodów. Warto więc pomyśleć, nim napisze się coś głupiego.
Komentarze